"-Przepraszam..."
Spojrzała na mnie pytającym wzrokiem.
-Za co? - z jej oczu można było wyczytać jedynie zdziwienie.
-Za to, że tak się zachowałem wczoraj..
-Justin, co masz na myśli?
-Zachowywałem się jak totalny frajer, cały czas. A później? Wyznaję ci wszystko co tłumiło się we mnie od lat. Wiem, miałem wiele dziewczyn dla "zabawy" ale nigdy nie czułem czegoś takiego, jak do ciebie teraz. Nie wiem czy można nazwać to miłością, bo tak naprawdę nie wiem czym jest miłość. Chciałbym się dowiedzieć właśnie z tobą, ale nie teraz, nie mogę jak umieram.
-Obiecałam ci coś i tego dotrzymam. Moglibyśmy spróbować, ale nie teraz. Potrzebuję czasu.
-Skąd taka pewność, że będę żył. Każdy lekarz zapowiada mi śmierć od samego początku. Niestety mało kto z dawców ma taką samą nerkę.
-Damy radę, obiecuję. -pocałowałam go delikatnie w policzek.
-Damy...-mrukną cicho pod nosem, uśmiechnęłam się słodko, po czym ruszyliśmy w kierunku szkoły.
Jestem pewna, że podejmę właściwą decyzję. Tak na prawdę nigdy nie przestałam go kochać. Ranił, płakałam i nie tylko. Myślałam przez całą drogę o wszystkim i o niczym. Często czułam jak Juss kontem oka się mi przygląda, za każdym razem się uśmiechał, ja również. Straciłam poczucie czasu i nie wiem w ile dojechaliśmy do szkoły. Towarzysz wyszedł z auta, po czym otworzył mi drzwi. Każdy znał słynnego Justina Biebera i wszyscy patrzyli się w nas jak w lusterko. Dziwne uczucie. Czułam się nie komfortowo, Bieber chyba to zauważył i szepną mi do ucha
-Nie przejmuj się nimi, bądź sobą.
Uśmiechnęłam się i ruszyliśmy w stronę szkoły. Na drzwiach były wywieszone klasy. Podeszliśmy bliżej i okazało się, że jestem z Justinem w klasie. "Sala numer 11" przeczytałam, chwyciłam go za rękę i ruszyliśmy w stronę klasy. Sprawiło nam to trochę trudności, ale jakoś się udało. Weszliśmy do klasy, była tylko jedna ławka wolna, więc byliśmy skazani na siedzenie razem. Wychowawczyni wszystko nam wytłumaczyła. Nigdy nie lubiłam słuchać tych wyklepanych regułek, dlatego zawsze brałam mój ulubiony zeszyt i w nim rysowałam. Justin uważnie mi się przyglądał. Gdy już wszystko wiedzieliśmy, było trochę czasu na zapoznanie się. W kącie zobaczyłam Lilię. W jej oczach zobaczyłam złość. Nie do końca wiedziałam o co chodzi, więc przeprosiłam Justa i poszłam do przyjaciółki.
-Hej, co się stało? -zapytałam zmartwiona
-Cześć, jest wszystko w porządku gdyby nie fakt, że wolisz spędzać czas ze słynnym frajerem Justinkiem! -krzyknęła tak bym tylko ja mogła to usłyszeć.
-O to ci chodzi? Przepraszam, że nie pojechałyśmy do centrum, ale zasnęłam, sama nie wiem kiedy, naprawdę przepraszam... A może dzisiaj pójdziemy?
-Ok,przepraszam, że tak na ciebie naskoczyłam. Z chęcią pójdę. A teraz wybacz bo kolega 4 ławki dalej się nie cierpliwi.
Zachichotałyśmy cicho, a ja podeszłam do Jussa.
-Pójdziemy gdzieś dzisiaj?....
___________________________________________________________________________
JEJKU BEZNADZIEJNIE PISZE, W OGÓLE JESTEM JAKAŚ BEZNADZIEJNA.
-Hej, co się stało? -zapytałam zmartwiona
-Cześć, jest wszystko w porządku gdyby nie fakt, że wolisz spędzać czas ze słynnym frajerem Justinkiem! -krzyknęła tak bym tylko ja mogła to usłyszeć.
-O to ci chodzi? Przepraszam, że nie pojechałyśmy do centrum, ale zasnęłam, sama nie wiem kiedy, naprawdę przepraszam... A może dzisiaj pójdziemy?
-Ok,przepraszam, że tak na ciebie naskoczyłam. Z chęcią pójdę. A teraz wybacz bo kolega 4 ławki dalej się nie cierpliwi.
Zachichotałyśmy cicho, a ja podeszłam do Jussa.
-Pójdziemy gdzieś dzisiaj?....
___________________________________________________________________________
JEJKU BEZNADZIEJNIE PISZE, W OGÓLE JESTEM JAKAŚ BEZNADZIEJNA.
WESOŁYCH ŚWIĄT MISIACZKI!
Suuper rozdzial tylko krotki :)
OdpowiedzUsuńDziękuję i przepraszam ;(
Usuń