"Droga zleciała nam bardzo szybko i już byliśmy na miejscu..."Słońce delikatnie pieściło nasze ciała lekko je opalając, a nagrzany piasek masował nasze stopy. Zapowiadało się fantastycznie. Po upływie 5 minut znaleźliśmy odpowiednią ilość miejsca dla naszej paczki, od razu zaczęliśmy rozkładać wszystkie koce i leżaki, po wykonanej robocie chłopcy wbiegli do wody ze swoimi deskami do surfowania,a ja z Lilką zostałyśmy na brzegu i zaczęłyśmy opalać nasze drobne ciała. My obydwie włożyłyśmy słuchawki i zasnęłyśmy, same nie wiedziałyśmy kiedy. Naglę poczułam jak lodowate litry wody lądują na moim rozgrzanym od słońca, obudziłam się i zaczęłam krzyczeć, a ci dowcipnisie śmiali się ze mnie, po chwili zrozumiałam co jest grane zabrałam wielkie wiadro podbiegłam nabrałam wody,a następnie oblałam tych żartownisiów, oblałam Natana, Alana i Chaza teraz przyszła kolej na Justina. Gdy domyślił się, że teraz jego kolej, zaczął uciekać,a ja go ganiałam po całej plaży, po chwili podbiegł do mnie złapał mnie za nogi i delikatnie zarzucił na bark, wiedziałam co knuje więc zaczęłam krzyczeć, a on i wszyscy inni śmiali się bardzo głośno. Po kilku minutach Justin był już na pomoście, trzymał mnie nad wodą, a ja krzyknęłam
-Justin puść mnie!
na co on odpowiedział
-A co będę z tego miał?- podniósł jedną brew do góry i cwaniacko się uśmiechną, domyślam się o co mu chodziło, bo miał reputację babiarza. Może to mnie od niego odtrącało? Hmmm, chyba tak, nie chciałam być następną naiwną, pustą dziewczyną, która była z nim tylko dla zaliczenia.
-Halo, Roxi ?!
-A co chcesz? - wyrwał mnie z przemyśleń
-Buziaka tu. - wskazał palcem na swoje malinowe usta
-O nie! Jedynie mogę w policzek, bo nas nic nie łączy, a buziak w policzek nic nie znaczy.
-Oj no dobraaa....- zrobił minę obrażonego dzieciaka i postawił mnie na pomoście.
Podeszłam do niego bliżej i cmoknęłam w policzek, gdy na niego spojrzałam zobaczyłam tylko jak jego kąciki ust się podnoszą. Speszyłam się i pobiegłam do reszty. Wszyscy bacznie się przyglądali temu zdarzeniu. Widziałam coś w ich oczach, ale nie umiałam wyczytać co im chodzi po głowie, po kilku minutach odpuściłam sobie. Podeszłam do swoich rzeczy, wzięłam iphone 'a i zobaczyłam, że już jest 16.30. "Jejciu jak ten czas szybko leci" - pomyślałam.
-Ej wracamy już ?- rzuciłam
-Dlaczego? Przecież jest tak fantastycznie.
-Ale z Lilą jeszcze jedziemy na zakupy, bo musimy wybrać jakieś nowe ciuszki do szkoły.
-Okej to wracamy. -skiną Alan.
-Chłopcy wracamy! -krzyknęłam.
Do wszystkich dotarło, na całe szczęście nie było żadnych sprzeczek, co bardzo mnie ucieszyło. Cała nasza ekipa szybko się ubrała i zaczęła zbierać rzeczy, które zostały rozłożone wcześniej. Szybko zebraliśmy i wracaliśmy w tych samych składach. Odwieźliśmy Jack 'a i Chaz 'a do domu, następnie Juss miał odwieść mnie do domu, nagle spostrzegłam, że jedzie w przeciwnym kierunku.
-Gdzie jedziemy?- zapytałam zaniepokojona
-Zaraz się dowiesz.
-Justin ja muszę wracać do domu!
-Spokojnie. Proszę pojedź ze mną tam, nie będzie to trwało długo. Proszę.- zrobił minę proszącego szczeniaczka.
-Ok, ale nie długo, bo Lil się na mnie zdenerwuje.
Ughh, byłam trochę zdenerwowana, no ale cóż obiecałam. Po chwili wyciągnęłam telefon i napisałam do przyjaciółki "Kochana, spóźnię się troszeczkę, wybacz." W głębi duszy modliłam się, by nie była zła. Zamyśliłam się, myślałam o tym co Justin przyszykował lub co chce mi powiedzieć, trochę się bałam. Z moich rozmyśleń wyrwał mnie SMS od najbliższej. "Ok, nie gniewam się, będę miała więcej czasu na przygotowanie. Tylko nie przesadzaj z tym spóźnieniem. Buziak.", uśmiechnęłam się do ekranu telefonu.
-Już jesteśmy na miejscu.-powiedział delikatnym głosem mój towarzysz.
Szybko wyszedł z auta i jak gentelman otworzył mi drzwi. Szliśmy w ciszy. W pewnym momencie spojrzałam na Jusa, wyglądał jak by się czymś denerwował, chyba tak było. Po chwili spostrzegłam przed sobą fontannę, była ona świetnie oświetlona, a wokół było fantastycznie. Sierpniowa noc, piękna dolina, nieopodal widać było mały most, pod którym przepływał strumyk. Gdy już skończyłam się rozglądać to spojrzałam w miodowe oczy towarzysza. Spostrzegłam jak na mnie patrzy, wydawało mi się, że to jest głębokie uczucie, którym mnie darzył, czekałam tylko na moment, w którym mi powie po co przywiózł mnie w te przepiękne miejsce.
-Roksano...
-Tak?
_________________________________________________________________________________
CIEKAWI? Mam nadzieję ;).
Ogólnie rozdziały będę starała się dodawać co piątek. Staram się pisać coraz ciekawsze.
Buziaki Dominika ;)
Gratulacje ! Zostałaś nominowana do Liebster Award Blog ;) Więcej o tym przeczytasz na http://opowiadankojb.blogspot.com/2013/12/liebster-award-blog.html ;)
OdpowiedzUsuń"
OdpowiedzUsuń-Roksano...
-Tak? "
*o*
*o*
OMG
o co ją zapyta ... ?!
Jestem mega ciekawa <3
Rozdziały bardzo fajne...
Bohaterowie też...
Nie moge doczekać się 13 aż dodasz :*
Weny shawty :*
Kocham
Anana
To, miłe. Dziekuję kochana. <3 Nie spodziewałam się takiej reakcji, aż się wzruszyłam. Całuski Dominika ;*
OdpowiedzUsuń