środa, 25 grudnia 2013

Rozdział 6

"-Pójdziemy gdzieś dzisiaj?"

-Przepraszam, ale dziś nie mogę. Lil jest na mnie zdenerwowana, bo wczoraj byłam z nią umówiona i tak jakby ją olałam-spuściłam  wzrok.
-Ej, nic się nie dzieje. Pójdziemy następnym razem, jeśli będziesz chciała. Nie chcę cię kontrolować czy coś, bo wiem jak to jest, rozumiem, że potrzebujesz trochę przestrzeni-puścił mi oczko i słodko się uśmiechną.
-Dziękuję-urwałam i wróciłam do przyjaciółki.
W jej oczach widziałam, że coś podejrzewa, nie chciałam w to wnikać. Zawsze go kochałam i od paru dni to właśnie on sprawia, że jestem naprawdę szczęśliwa. 
-To gdzie dzisiaj idziemy?
-Może na te nasze nieodbyte zakupy?-zachichotałyśmy
-Pewnie.
Wiedziałam, że nie da mi spokoju, bo będzie chciała wiedzieć wszystko, ale nie mam zamiaru jej nic mówić. Na razie mnie i Biebsa nic nie łączy, nic oficjalnego. Lila mówiła coś do mnie, ale nie mogłam się na tym skupić, bo ciągle myślałam o ukochanym. Nie byłam pewna czy dobrze robię. Boję się, że mógł się o mnie założyć lub mogę być jego następną zabawką. Nie mogę wrócić do tego co robiłam kiedyś, moi przyjaciele drugi raz mi nie zaufają i jestem pewna, że ci co zostali teraz, następnym razem odejdą. Na całe szczęście mam jeszcze dwie takie prawdziwe. Co prawda z Martą widziałam się ostatni raz miesiąc temu, ale niedługo znów mam obóz to mam nadzieję, że będę z nią w pokoju. Zawsze jest przy mnie. Wiele razy mi pomogła. Bywało tak, że razem płakałyśmy.
-Halo?!
-Tttak?
-Super, już nawet nie chcesz mnie słuchać.-przybrała minę obrażonego dzieciaka.
-Oj przepraszam, zamyśliłam się.
Nagle usłyszałyśmy dzwonek informujący nas o zakończeniu rozpoczęcia roku. "Uff" pomyślałam. Gdyby nie ten dzwonek to bym nie przeżyła chyba dłużej. "O 13.30 będę u ciebie" krzyknęłam, patrzyłam się na jej twarz, widziałam jak przytakuje, ale nagle się z kimś zderzyłam i leżałam na ziemi. 
-Przepraszam, przepraszam, przepraszam-usłyszałam spanikowany głos Jussa 
-Spokojnie, nic mi nie jest. -cicho zachichotałam, a między czasie chłopak podniósł mnie. Nasze oczy się ze sobą spotkały i nagle wybuchnęliśmy głośnym, nie kontrolowanym śmiechem i ruszyliśmy w stronę samochodu. Znów czułam na sobie wzrok wszystkich, niektórzy mnie obgadywali, na całe szczęście przypomniałam sobie słowa Justina. Po chwili poczułam ciepły, znajomy dotyk. Chyba zauważył, że się tym przejmuję.Tak, odrobinę mi to pomogło. Po chwili znaleźliśmy się w samochodzie. 
-Przepraszam..
-Justin, za co?
-Za to, że przeze mnie się na ciebie patrzą i coś gadają, wiem, że ci to przeszkadza..-spuścił wzrok
-Ej, nie przejmuj się. Przeżyje. W życiu naprawdę wiele przeszłam.
-Co się działo czy dzieje?
-Nic, kiedyś ci opowiem... A teraz nie przejmuj się, tylko jedź, bo teraz nie mogę się spóźnić. Bym chyba już tego nie przeżyła.-uśmiechnęłam się do niego słodko, było widać, że jest mu trochę lepiej, ale i tak się przejmuje.
W takcie jazdy trwałą niezręczna cisza, postanowiłam ją przerwać. Włączyłam radio na pełną głośność, zaczęłam śpiewać, a po chwili Justin również. Po skończonym utworze zaczęliśmy się śmiać. Tak właśnie zleciała nam cała droga. Gdy byliśmy już pod moim domem, Justin szybko wyskoczył z samochodu i otworzył mi drzwi.
- Spotkamy się jutro po szkole?-zapytał z nutką nadziei 
-Pewnie, a gdzie chcesz mnie zabrać?
-Jutro się dowiesz. -uśmiechnął się słodko, a ja zrobiłam minę obrażonego dziecka. Bieber zaczął się śmiać, podszedł, przytulił i szepną mi do ucha: "Słodko wyglądasz jak się denerwujesz", odwzajemniłam uścisk i delikatnie się uśmiechnęłam. 
-Przyjedziesz po mnie jutro?
-Pewnie, tylko tym razem się nie spóźnij. 
-OK, do jutra.
-Pa, miłej zabawy. Postaraj się przetrwać. -zaczął się śmiać, wszedł do samochodu i odjechał.
Weszłam do domu zadowolona. Dawno nie miałam tak dobrego humoru, pewnie dlatego każdy w domu się na mnie dziwnie patrzył. Odgrzałam sobie obiad, zjadłam i poszłam na górę się przebrać. Po 30 minutach byłam już gotowa, spojrzałam na zegarek i zobaczyłam, że jest 13.25 "idealnie" pomyślałam. Zeszłam na dół ubrałam buty i wyszłam...
____________________________________________________________________________
Starałam się napisać dłuższy. Podoba się? Kto chce być informowany o blogu, napisać w komentarzu. (ask, gg, e-mile). Jak zauważyliście zaszły zmiany na blogu. Mam kochanego grafika. Dziękuję.
NOWA OSOBA :
Marta Mazurkiewicz, 17 lat. Zaprzyjaźniły się na obozie tenisa stołowego. Marta jest prawdziwą przyjaciółką Roksany.

wtorek, 24 grudnia 2013

Rozdział 5

"-Przepraszam..."

Spojrzała na mnie pytającym wzrokiem.
-Za co? - z jej oczu można było wyczytać jedynie zdziwienie.
-Za to, że tak się zachowałem wczoraj..
-Justin, co masz na myśli?
-Zachowywałem się jak totalny frajer, cały czas. A później? Wyznaję ci wszystko co tłumiło się we mnie od lat. Wiem, miałem wiele dziewczyn dla "zabawy" ale nigdy nie czułem czegoś takiego, jak do ciebie teraz. Nie wiem czy można nazwać to miłością, bo tak naprawdę nie wiem czym jest miłość. Chciałbym się dowiedzieć właśnie z tobą, ale nie teraz, nie mogę jak umieram.
-Obiecałam ci coś i tego dotrzymam. Moglibyśmy spróbować, ale nie teraz. Potrzebuję czasu.
-Skąd taka pewność, że będę żył. Każdy lekarz zapowiada mi śmierć od samego początku. Niestety mało kto z dawców ma taką samą nerkę.
-Damy radę, obiecuję. -pocałowałam go delikatnie w policzek.
-Damy...-mrukną cicho pod nosem, uśmiechnęłam się słodko, po czym ruszyliśmy w kierunku szkoły.
Jestem pewna, że podejmę właściwą decyzję. Tak na prawdę nigdy nie przestałam go kochać. Ranił, płakałam i nie tylko. Myślałam przez całą drogę o wszystkim i o niczym. Często czułam jak Juss kontem oka się mi przygląda, za każdym razem się uśmiechał, ja również. Straciłam poczucie czasu i nie wiem w ile dojechaliśmy do szkoły. Towarzysz wyszedł z auta, po czym otworzył mi drzwi. Każdy znał słynnego Justina Biebera i wszyscy patrzyli się w nas jak w lusterko. Dziwne uczucie. Czułam się nie komfortowo, Bieber chyba to zauważył i szepną mi do ucha 
-Nie przejmuj się nimi, bądź sobą.
Uśmiechnęłam się i ruszyliśmy w stronę szkoły. Na drzwiach były wywieszone klasy. Podeszliśmy bliżej i okazało się, że jestem z Justinem w klasie. "Sala numer 11" przeczytałam, chwyciłam go za rękę i ruszyliśmy w stronę klasy. Sprawiło nam to trochę trudności, ale jakoś się udało. Weszliśmy do klasy, była tylko jedna ławka wolna, więc byliśmy skazani na siedzenie razem. Wychowawczyni wszystko nam wytłumaczyła. Nigdy nie lubiłam słuchać tych wyklepanych regułek, dlatego zawsze brałam mój ulubiony zeszyt i w nim rysowałam. Justin uważnie mi się przyglądał. Gdy już wszystko wiedzieliśmy, było trochę czasu na zapoznanie się. W kącie zobaczyłam Lilię. W jej oczach zobaczyłam złość. Nie do końca wiedziałam o co chodzi, więc przeprosiłam Justa i poszłam do przyjaciółki.
-Hej, co się stało? -zapytałam zmartwiona
-Cześć, jest wszystko w porządku gdyby nie fakt, że wolisz spędzać czas ze słynnym frajerem Justinkiem! -krzyknęła tak bym tylko ja mogła to usłyszeć.
-O to ci chodzi? Przepraszam, że nie pojechałyśmy do centrum, ale zasnęłam, sama nie wiem kiedy, naprawdę przepraszam... A może dzisiaj pójdziemy?
-Ok,przepraszam, że tak na ciebie naskoczyłam. Z chęcią pójdę. A teraz wybacz bo kolega 4 ławki dalej się nie cierpliwi.
Zachichotałyśmy cicho, a ja podeszłam do Jussa.
-Pójdziemy gdzieś dzisiaj?....
___________________________________________________________________________
JEJKU BEZNADZIEJNIE PISZE, W OGÓLE JESTEM JAKAŚ BEZNADZIEJNA.
WESOŁYCH ŚWIĄT MISIACZKI!

czwartek, 19 grudnia 2013

Rozdział 4

"Obudziła mnie..."

Mama. - byłam zaspana i nie wiedziałam co się dzieje.
-Wstawaj zaraz zaśpisz na rozpoczęcie roku.
-Co?! To już? A tak w ogóle jak ja się tu znalazłam?- byłam trochę zdezorientowana, pamiętam tylko tyle, że byłam w tym pięknym miejscu wraz z Justinem, później wracaliśmy i nie wiem co się stało.
-Słynny Justin Bieber odniósł cię do pokoju, po tym jak zasnęłaś w jego aucie.
-Dziękuję, już kojarzę fakty.
Wstałam w końcu z łóżka, pobiegłam do łazienki, wzięłam szybki i orzeźwiający prysznic, a później ubrałam się w strój galowy. Zeszłam na dół by zjeść śniadanie, gdy w pewnym momencie dostałam SMS'a -Ciekawe od kogo?-pomyślałam i wyciągnęłam telefon. -Od Justina?! "Za 10 minut po ciebie będę, smacznego." Skąd on ma mój numer, a tym bardziej skąd wie, że jem śniadanie.Było to trochę podejrzane, ale starałam się nie wnikać. W 5 minut zjadłam śniadanie, pobiegłam na górę spakować torebkę. W pewnym momencie usłyszałam klakson samochodu, domyśliłam się, że to Justin, więc zeszłam na dół, ubrałam koturny i wyszłam na dwór, pierwsze co ujrzałam to Biebera, jak zwykle doskonale ubranego. Gdy mnie zobaczył jego kąciki ust znacznie się podniosły podeszłam bliżej, przytuliliśmy się,otworzył mi drzwi, a już po chwili siedzieliśmy w aucie.
-Przepraszam...
__________________________________________________________________________
Wybaczcie, że taki krótki, ale jadę na obóz i nie mam czasu, już pisać, przepraszam ;(
Do zobacznia 24 XII 2013r <3

piątek, 13 grudnia 2013

Liebster Award Blog

ZOSTAŁAM NOMINOWANA NA LIEBSTER AWARD BLOG

Nominowała mnie Iza. Tak bardzo Ci dziękuję. 

Nominacja do Liebster Award Blog jest otrzymywana od innego bloggera w ramach uznania za 
''dobrze wykonaną robotę''. po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który cię nominował.


Pytania od Izki:
1. Dlaczego założyłaś bloga?
W sumie na początku nie chciałam pisać publicznie, bo boję się, że Wam się to nie podoba. Dopiero zaczytam, mam 2 rozdziały i mam chęć pisać dalej, jest to naprawdę ekscytujące zajęcie. Ten pomysł podsunęłą mi właśnie Iza. Dziękuję.
2. Ile masz lat?
Mam 13 lat. ;)
3. Co najbardziej lubisz robić?
Najbardziej z tego wszystkiego lubię pisać opowiadania i marzyć sobie cichutko w kącie.
4. Ulubiona piosenka Justina?
Do wszystkich mam ogromny sentyment, ale najbardziej lubię "One time", ponieważ od niej wszystko się zaczęło.
5. Masz jakiegoś zwierzaka?
Tak, mam. Dwa psy. Bardzo je kocham i dużo im zawdzięczam ;).
6. Ile czytasz opowiadań o Justinie?
Hmm... Bardzo dużo, nie jestem w stanie stwierdzić konkretnej liczby, ale wszystkie czytam do końca.
7. Od kiedy jesteś Belieber?
Belieber jestem od samego początku.
8. Dlaczego jesteś Belieber?
Belieber jestem dlatego, bo w tym dziewiętnastoletnim już mężczyźnie coś jest. Widać jego zaangażowanie, miłość do tego co robi. Ale jednak jak każdy człowiek potrzebuje wsparcia. Wydaje mi się, że każdy kto uważa się za Belieber/ Boyelieber, powinien być dla niego wsparciem, fundamentem. Wiem, że na świecie istnieje wiele takich osób, które są fankami fanami dla "szpanu", jest to przykre.
9. Twoje hobby?
A więc od 4 lat gram w tenisa stołowego. Lubię również rysować i spędzać czas z przyjaciółmi.
10. Jaki jest Twój ulubiony kolor?
Moim ulubionym kolorem jest fiolet.
11. Twoje ulubione miejsce?
Samotne drzewo koło jeziora. Lubię sobie tam pomyśleć, popłakać, powspominać i czasem sama do siebie się uśmiechnąć. 

NOMINUJĘ BLOGI:
1. Ile masz lat?
2. Od kiedy prowadzisz bloga?
3. Co cię zainspirowało?
4. Od kiedy jesteś Belieber?
5. Byłaś na koncercie? 
6. Jakie jest Twoje marzenie?
7. Co Cię inspiruje?
8. Dlaczego jesteś Belieber?
9. Masz jakieś zwierzątko?
10. Jaki masz kolor oczu?
11. Ile blogów czytasz? 


Rozdział 3

"-Roksano...
-Tak?"

-Jest mi bardzo ciężko o tym mówić...- po tych słowach spuścił głowę.
-Hej! Wszystko będzie dobrze. Jeżeli chcesz możesz mi powiedzieć co się dzieje. -złapałam go za podbródek tak by patrzył mi prosto w oczy. Po jego twarzy powoli spływały łzy.
-To jest strasznie trudne. Ros ja się boję.
-Nie masz czego, możesz mi powiedzieć, wysłucham cię, pomogę, przynajmniej się postaram, jak kumpel z kumplem. -uśmiechnęłam się lekko, ale widziałam jeszcze większą rozpacz.
-Tak, wiem. Jestem chamem, pierdolonym chamem. Przez to co ci zrobiłem nawet nie chcę patrzeć w lustro.
-Było, minęło. Żyjmy dzisiejszym dniem. 
-Roksano, ja nie chcę być twoim kumplem, tylko i wyłącznie, kocham cię, ale nie możemy być razem, pomimo tego, jak bardzo bym się starał, to i tak nie mogę, nie chcę cię ranić.
-Justin, nie mam zamiaru uciekać, mogę ci pomóc, pomimo tego jak raniłeś mnie w szkole popisując się... Wtedy tak bardzo cię kochałam, ale teraz? Może to uczucie jeszcze gdzieś we mnie płonie, ale bardzo głęboko zakopane. A tak po za tym z czystej ciekawości pytam, to dlaczego nie mógłbyś być ze mną? W jaki sposób miałbyś mnie zranić?
-Widziałem, że coś do mnie czujesz, ale nie wiedziałem co... Myślałem, że to czysta nienawiść... Przepraszam. Roksi nie wiem ile mi zostało... - powiedział, znów spuszczając głowę jeszcze bardziej łkając.
-O czym ty wygadujesz?! -spytałam lekko roztrzęsiona tą sytuacją.
-Mam raka i  nie wiem ile mi zostało...
-Jak to?! -zapytałam ze łzami w oczach
-Raka nerki mam od tego, że nałogowo paliłem tytoń, marihuanę i inne używki. Nie umiałem kontrolować sowich nerwów. Drażniło mnie to, że mnie nie lubisz, tak bardzo mi na tobie zależało, lecz nie umiałem tego pokazać, a teraz czuję, że niewiele mi zostało. 
-Masz rację, raniłeś mnie i to strasznie, lecz nie chcę cię odrzucać, nie chcę o tobie zapominać, chcę byś był obok. -podeszłam do niego i się mocno przytuliłam, czułam, że tego właśnie teraz potrzebował, właśnie teraz. Nastolatek odwzajemnił uścisk i co kilka minut ściskał czulej i mocniej. Nie wiem ile tak staliśmy, ale było bardzo przyjemnie, jednak musiałam przerwać tą niezręczną ciszę.
-Justin musimy wracać, Lil się pewnie martwi.
-Okej - powiedział niechętnie. -Przepraszam, za to, że właśnie teraz jak umieram, wyznaję ci moją bezgraniczną miłość. -Po tych słowach oczy mi się zeszkliły i złapałam go mocniej za rękę.
-Głowa do góry! Jeszcze nic straconego, obiecuję, że będziesz żył. -Uśmiechnęłam się na pytający wyraz twarzy towarzysza i zaprowadziłam go do samochodu. W tej chwili czułam jak coś we mnie pękło, uczucie znów powróciło. Jechaliśmy w ciszy, rozmyślałam o całym zdarzeniu, o uczuciach do niego, sama nie wiem kiedy zasnęłam. Obudziła mnie...
__________________________________________________________________________
Uhhh, jak się wystraszyłam. Pisałam to powiadanie i nagle..... Laptop się przegrzał, ale na całe szczęście się zapisało ;).
Podoba się? = Komentarz
Mam nanieść jakieś poprawki? = Komentarz (dokładnie co)
CIEKAWI?
Całusy Dominika ;)

piątek, 6 grudnia 2013

Rozdział 2

"Droga zleciała nam bardzo szybko i już byliśmy na miejscu..."
Słońce delikatnie pieściło nasze ciała lekko je opalając, a nagrzany piasek masował nasze stopy. Zapowiadało się fantastycznie. Po upływie 5 minut znaleźliśmy odpowiednią ilość miejsca dla naszej paczki, od razu zaczęliśmy rozkładać wszystkie koce i leżaki, po wykonanej robocie chłopcy wbiegli do wody ze swoimi deskami do surfowania,a ja z Lilką zostałyśmy na brzegu i zaczęłyśmy opalać nasze drobne ciała. My obydwie włożyłyśmy słuchawki i zasnęłyśmy, same nie wiedziałyśmy kiedy. Naglę poczułam jak lodowate litry wody lądują na moim rozgrzanym od słońca, obudziłam się i zaczęłam krzyczeć, a ci dowcipnisie śmiali się ze mnie, po chwili zrozumiałam co jest grane zabrałam wielkie wiadro podbiegłam nabrałam wody,a następnie oblałam tych żartownisiów, oblałam Natana, Alana i Chaza teraz przyszła kolej na Justina. Gdy domyślił się, że teraz jego kolej, zaczął uciekać,a ja go ganiałam po całej plaży, po chwili podbiegł do mnie złapał mnie za nogi i delikatnie zarzucił na bark, wiedziałam co knuje więc zaczęłam krzyczeć, a on i wszyscy inni śmiali się bardzo głośno. Po kilku minutach Justin był już na pomoście, trzymał mnie nad wodą, a ja krzyknęłam 
-Justin puść mnie!
 na co on odpowiedział 
-A co będę z tego miał?- podniósł jedną brew do góry i cwaniacko się uśmiechną, domyślam się o co mu chodziło, bo miał reputację babiarza. Może to mnie od niego odtrącało? Hmmm, chyba tak, nie chciałam być następną naiwną, pustą dziewczyną, która była z nim tylko dla zaliczenia.
-Halo, Roxi ?!
-A co chcesz? - wyrwał mnie z przemyśleń
-Buziaka tu. - wskazał palcem na swoje malinowe usta
-O nie! Jedynie mogę w policzek, bo nas nic nie łączy, a buziak w policzek nic nie znaczy.
-Oj no dobraaa....- zrobił minę obrażonego dzieciaka i postawił mnie na pomoście.
Podeszłam do niego bliżej i cmoknęłam w policzek, gdy na niego spojrzałam zobaczyłam tylko jak jego kąciki ust się podnoszą. Speszyłam się i pobiegłam do reszty. Wszyscy bacznie się przyglądali temu zdarzeniu. Widziałam coś w ich oczach, ale nie umiałam wyczytać co im chodzi po głowie, po kilku minutach odpuściłam sobie. Podeszłam do swoich rzeczy, wzięłam iphone 'a i zobaczyłam, że już jest 16.30. "Jejciu jak ten czas szybko leci" - pomyślałam.
-Ej wracamy już ?- rzuciłam 
-Dlaczego? Przecież jest tak fantastycznie.
-Ale z Lilą jeszcze jedziemy na zakupy, bo musimy wybrać jakieś nowe ciuszki do szkoły.
-Okej to wracamy. -skiną Alan.
-Chłopcy wracamy! -krzyknęłam.
Do wszystkich dotarło, na całe szczęście nie było żadnych sprzeczek, co bardzo mnie ucieszyło. Cała nasza ekipa szybko się ubrała i zaczęła zbierać rzeczy, które zostały rozłożone wcześniej. Szybko zebraliśmy i wracaliśmy w tych samych składach. Odwieźliśmy Jack 'a i Chaz 'a do domu, następnie Juss miał odwieść mnie do domu, nagle spostrzegłam, że jedzie w przeciwnym kierunku.
-Gdzie jedziemy?- zapytałam zaniepokojona
-Zaraz się dowiesz. 
-Justin ja muszę wracać do domu!
-Spokojnie. Proszę pojedź ze mną tam, nie będzie to trwało długo. Proszę.- zrobił minę proszącego szczeniaczka.
-Ok, ale nie długo, bo Lil się na mnie zdenerwuje.
Ughh, byłam trochę zdenerwowana, no ale cóż obiecałam. Po chwili wyciągnęłam telefon i napisałam do przyjaciółki "Kochana, spóźnię się troszeczkę, wybacz." W głębi duszy modliłam się, by nie była zła. Zamyśliłam się, myślałam o tym co Justin przyszykował lub co chce mi powiedzieć, trochę się bałam. Z moich rozmyśleń wyrwał mnie SMS od najbliższej. "Ok, nie gniewam się, będę miała więcej czasu na przygotowanie. Tylko nie przesadzaj z tym spóźnieniem. Buziak.", uśmiechnęłam się do ekranu telefonu.
-Już jesteśmy na miejscu.-powiedział delikatnym głosem mój towarzysz.
Szybko wyszedł z auta i jak gentelman otworzył mi drzwi. Szliśmy w ciszy. W pewnym momencie spojrzałam na Jusa, wyglądał jak by się czymś denerwował, chyba tak było. Po chwili spostrzegłam przed sobą fontannę, była ona świetnie oświetlona, a wokół było fantastycznie. Sierpniowa noc, piękna dolina, nieopodal widać było mały most, pod którym przepływał strumyk. Gdy już skończyłam się rozglądać to spojrzałam w miodowe oczy towarzysza. Spostrzegłam jak na mnie patrzy, wydawało mi się, że to jest głębokie uczucie, którym mnie darzył, czekałam tylko na moment, w którym mi powie po co przywiózł mnie w te przepiękne miejsce. 
-Roksano...
-Tak?
_________________________________________________________________________________
CIEKAWI? Mam nadzieję ;).
Ogólnie rozdziały będę starała się dodawać co piątek. Staram się pisać coraz ciekawsze. 
Buziaki Dominika ;)

wtorek, 3 grudnia 2013

Rozdział 1

-Uh, dzisiaj ostatni dzień wakacji, trzeba go wykorzystać jak najlepiej. -pomyślałam i zmusiłam się by wygrzebać się z łóżka, pobiegłam szybko do toalety z przyszykowanymi ubraniami. Dynamicznie zdjęłam piżamę, włączyłam moją ukochaną playlistę i wskoczyłam do wanny gdzie leciała już woda o idealnej temperaturze. Naniosłam na gąbkę mój ulubiony płyn kokosowy i po chwili zaczęłam pieścić moje ciało, następnie w dłonie chwyciłam szampon "head&shoulders" i naniosłam na moje długie blond włosy. Po niecałych 5 minutach, jak już czułam, że moje ciało jest odpowiednio namoczone i umyte, wyskoczyłam z wanny nucąc piosenkę Adele- someone like you. Następnie wytarłam się, ubrałam, wysuszyłam włosy i zrobiłam delikatny make-up. Nigdy nie lubiłam wyglądać jak tapeciara. Gdy poczułam, że mój brzuszek odmawia mi posłuszeństwa, zbiegłam na dół gdzie cała moja uśmiechnięta rodzinka czekała na mnie ze śniadaniem, bo zawsze zaczynamy posiłek modlitwą oraz gdy każdy jest przy stole. Tak się już przyjęło, bo wtedy jest taka miła, rodzinna atmosfera. Po zjedzonym posiłku włożyłam swój talerz do zmywarki i zaapelowałam, że idę do Lilii, rodzice zawsze pozwalali mi do niej przychodzić, wiec już przestałam się pytać. Chwyciłam za torebkę, założyłam baleriny i wyszłam, do Lilii nie miałam daleko, bo wystarczyło tylko przejść przez ulicę, po chwili byłam już u niej, zapukałam, tak jak wymaga tego kultura, mimo tego, że czuję w jej domu czuję się jak u siebie. Chwilkę później moim oczom ukazała się moja przyjaciółka, przytuliłam ją i ucałowałam w policzek, weszłyśmy do środka, przywitałam się z jej rodzicami, a później pocałowałam jej brata w policzek, ponieważ był bardzo dla mnie bliski, czasami mi się wydaje, że mam lepszy kontakt z Natanem niż Lila. Gdy wreszcie przywitałam się z każdym domownikiem poszłyśmy do pokoju przyjaciółki, jak zwykle mogłybyśmy przegadać cały dzień, ale nie dziś, nie możemy przesiedzieć cały dzień w domu, a szczególnie, że jest to ostatni dzień wakacji.
*ROZMOWA*
-Lila mam świetny pomysł, na dzisiejszy dzień.
-Uuuu, zapowiada się ciekawie.
-I bedzie.
-No mów co masz na myśli bo zaraz umrę z ciekawości!
-Dobrze, spokojnie. Więc na sam początek pojedziemy na plaże z Natanem, Alanem i jego paczką, póżniej pojedziemy na shoping. Będzie świetnie.
-Bedzie, na pewno. Dlaczego tak podkreśliłaś imię Alan?
-No przecież wiem, że ci się podoba.-po tych słowach wybuchłyśmy głośnym śmiechem.
*KONIEC ROZMOWY*
Napiszę do Alana by ze swoją paczką się szykowali na niezłą zabawę. Po chwili wykonałam tą czynność i z niecierpliwością czekałam na SMS'a od mojego kochaniutkiego braciszka.
*SMS'y z Alanem*
-"Siemcia, kochaniutki braciszku ;)"
-"No, hej. Widzę, że chcecie z nami gdzieś wyjść?"
-"Tak, właśnie o to chodzi. Może poszlibyśmy na plażę, będzie świetnie, proszęę *.* ostatni dzień wakacji musi być świetny"
-"OK, już piszę do chłopaków. o 13.30 pod naszym domem. Buziak."
-"Dzięęękuję! Okej, już się zbieramy. Buziak."
*KONIEC SMS'owania"
Dobra musimy się zbierać, o 13.30 pod moim domem. -rzuciłam szybko, ucałowałam w policzek i pobiegłam do swojego domu. Niestety po drodze musiałam natknąć się na Bieber 'a. Ughh jak ja go nie lubię, tak, owszem jest przystojny i jest kumplem mojego brata lecz nie przepadam za nim, może dlatego, że jest babiarzem? Nie wiem.
-O, hej Roksana.
-Hej.
-Gdzie tak pędzisz?-zapytał. Wiedziałam, że go to nie obchodzi ale nie chciałam być niemiła.
-Do domu, zaraz całą naszą paczką wybieramy się na plażę.-Roksana! Po co mu powiedziałaś? Przecież teraz będzie chciał jechać z nami.
-A mógłbym jechać z wami?
-Mnie się nie pytaj. Pytaj Alana! -powiedziałam zbita z tropu i uciekłam do domu.
Jak wbiegłam, to wszyscy patrzyli na mnie jak na idiotkę, więc podeszłam szybko do brata i powiedziałam mu, że Justin chce z nami jechać i że będzie się go pytać czy też może. Po tych wyszeptanych słowach pobiegłam na górę włączyłam radio na full 'a, zbierałam i się i śpiewałam. po 15 minutach byłam już gotowa i wyglądałam tak. Po chwili z torebką zeszłam na dół, a wzrok chłopaków był wlepiony we mnie, wiec się zawstydziłam i zapytałam:
-Źle wyglądam? -wyjąkałam
-Ni-ni- nie, je-je-jest dobrze. - odpowiedział Natan, po czym się uśmiechną.
-Dziękuję. -odpowiadając i odwzajemniając uśmiech.
Spakowaliśmy wszystkie potrzebne rzeczy i ruszyliśmy na dwa samochody. Ja musiałam jechać samochodem z panem Bieber 'em, Jack 'iem i Chaz. Oczywiście ja siedziałam z przodu, po chwili włączyłam radio w jego aucie, na full 'a i akurat leciała moja ulubiona piosenka więc zaczęłam ją śpiewać, a reszta razem ze mną, gdy się skończyła zaczęliśmy się głośno śmiać i śpiewać następne. Droga zleciała nam bardzo szybko i już byliśmy na miejscu.
__________________________________________________________________________
PODOBA SIĘ? MAM NADZIEJĘ ; /

Jack Smith, 17 lat. Jeden z najlepszych kumpli Alana i Natana. Miły, uprzejmy, zabawny. dobrze się uczy.
Christian Beadles, 17 lat. Jeden z najlepszych kumpli Natana i Alana. Opiekuńczy, troskliwy. Nie ma biologicznych rodziców, został adoptowany przez rodzinę Smith.

Wizualne przedstawienie głównych bohaterów

Roxana Beckham (WCZEŚNIEJ- LEWANDOWSKA), 17 lat. Na razie jej rodzice są normalnym małżeństwem. Razem tworzą kochającą się rodzinę.
Lilia Evans (WCZEŚNIEJ- JAKÓBCZYK) , 17 lat. Przyjaciółka Roksany. Chodzą razem do klasy. Lilia podkochuje się w bracie Roksi.
Alan Beckham, 18 lat. Gra w koszykówkę, lubi spędzać wolny czas z kumplami. Nie wyobraża sobie życia bez swojej "malutkiej" siostry Roksany.
Natan Evans, 18 lat. Przyjaciel Alana i Roksany. Lubi grać w koszykówkę i spotykać się z kumplami. Nie ma zbyt dobrych kontaktów z Lilią.
Justin Bieber, 17 lat. Na razie oschły, nieczuły, niemiły, podły. Nigdy się nie zakochał i tylko zalicza dziewczyny (do czasu). W oczach innych: przystojny, bogaty, podły, frajer. (Na razie nie jest sławny i nikt nie wie o jego talencie muzycznym).
Rebecka i Georgy Becham, 40 lat. Na razie kochająca się rodzina. Uprzejmi, pomocni, łagodni, kochani, skromni z zasadami.
Tatiana i Lou Evans, 40 lat. Od lat przyjaźnią się z rodziną Lewandowskich. Kochani, bez problemowi, mili, zawsze mają wyciągniętą dłoń.
Pattie i Jeremy Bieber, 40 lat. Bogaci, wspaniali ludzie, lecz nie mają za dobrych kontaktów z sąsiadami,ale do czasu.
_________________________________________________________________________________
*RESZTĘ BOHATERÓW BĘDĘ DODAWAŁA W TRAKCIE PISANIA*
pozdrawiam i całuję Dominika ;)


13.06.2015
ZROBIŁAM POPRAWKĘ IMION I NAZWISK :)
PRZEPRASZAM ZA NIEZGODNOŚCI W OPOWIADANIU!!!!

poniedziałek, 2 grudnia 2013

O mnie

O mnie

Dominika, 13 lat. Od samego początku Belieber. Kontakt ze mną: ask.fm/domino2092 ; domino2902@o2.pl  (poczta) . Możecie też na instagram luknąć ;) ; instagram.com/pode3jsie