"Zeszłam na dół, ubrałam buty i wyszłam..."
Na szczęście nie miałam daleko i po chwili byłam już u przyjaciółki. Bardzo lubię się z nią spotykać, ale gdy znów pojawił się Justin, jakoś nie było czasu, również mówiłam jej wszystko, ale tym razem nie mam zamiaru wygadać jej tego co planuje, chociaż będzie to trudne, bo lubię dzielić się każdym news'em z bliskimi.
-Roxi, Roxi... Halo?!- wyrwała mnie z myślenia Lil
-T-t-tak, przepraszam, ale się zamyśliłam.
-Okej nic się nie stało, a teraz opowiadaj wszystko!
-Ale co mam ci opowiadać. Między MNĄ A JUSTINEM NIC NIE MA, zrozum. Spotykamy się czasami jako zwykli kumple. nic więcej...
-Dobra...
-No tak!- powiedziałam troszeczkę zirytowana.
-Dobrze, nic nie mówię -powiedziała podnosząc ręce w znak uniewinnienia
-A co tam u ciebie działo się przez ostatnie dwa dni?
-Nuda, nic ciekawego. Nie miałam z kim wyjść...
-Nie jestem sama na tym świecie... Przecież mogłaś wyjść z Alanem, kumplujecie się i dobrze wiem, że ci się podoba..
-Ale wiesz, że się wstydzę.-przewróciłam oczami, wyciągnęłam telefon i zadzwoniłam do Alana.
*ROZMOWA*
-Hej brachu!
-Hej, jak tam?
-A w porządku, mam jedną wielką prośbę.
-Słucham uważnie...
-Bo Lil chciałaby się z tobą jutro spotkać, a się wstydzi. Co ty na to? -widziałam, że przyjaciółka nie była zadowolona, że załatwiłam to w taki sposób, ale miałam to gdzieś. Zależy mi na ich szczęściu..
-Pewnie!- czułam jak się uśmiecha.
-To odbierz ją jutro ze szkoły. Pa.
-Okeeeej, pa!
*KONIEC ROZMOWY*
Lilia domyśliła się odpowiedzi po moim wyrazie twarzy. Zaczęła skakać po całym pokoju, a ja zaczęłam się śmiać. W sumie nie spodziewałam się takiej reakcji Alana, ale nie ważne, obchodzi mnie tyle by byli szczęśliwi. Po chwili przyjaciółka zaczęła przymierzać wszystkie ubrania aby "idealnie" wyglądać. Jak zwykle nie mogła się zdecydować. Po chwili spojrzałam na zegarek i była już 15, wiedziałam, że muszę coś zrobić, więc pożegnałam się i wyszłam. Szłam w kierunku szpitala. Miałam 30 minut drogi, a jestem umówiona na 16 więc szłam powoli. Od zawsze uwielbiałam spacery, zawsze myślałam o moim życiu, które zawsze było jedną wielką monotonią, nigdy nie miałam powodu by żyć i również nie miałam dla kogo, mam nadzieję, że teraz to się zmieni, jednak nie miałam pewności. Po sekundzie wyjęłam słuchawki, podłączyłam do iphonea. Resztę drogi nie zaprzątałam sobie złymi myślami, wręcz przeciwnie. Planowałam jak ubrać się na jutro, również byłam ciekawa gdzie mnie zabierze mój przyjaciel, do którego "nic nie czuję". Nie wiem kiedy znalazłam się w szpitalu pod gabinetem. Wyjęłam słuchawki, wyłączyłam muzykę i w duszy modliłam się by wszystko poszło zgodnie z planem. Wiedziałam, że mogę żyć krócej, ale będę z tego zadowolona. Gdy kończyłam modlitwę usłyszałam moje nazwisko. Byłam bardzo zdenerwowana. Ręce mi się trzęsły, ale po chwili mój lekarz mnie uspokoił i wszystko wytłumaczył. W ułamku sekundy zaczął mnie badać, później nadeszła najgorsza część, a mianowicie pobieranie krwi, nigdy tego nie lubiłam... Gdy doktor wyjął strzykawkę z igłą odwróciłam głowę w drugą stronę, poczułam lekkie ukucie, a po chwili było już po wszystkim. Pożegnałam się z lekarzem i dowiedziałam się, że wyniki przyjdą w ciągu tygodnia. "Hmm... pozostało mi tylko czekać.."-pomyślałam. Zamówiłam taksówkę i wróciłam do domu. Nikogo nie zastałam, ale zbytnio nie obchodziło mnie to. Poszłam energicznym krokiem do pokoju, a tam zastałam...
________________________________________________________________________
JESZCZE RAZ WAS PRZEPRASZAM! MAM NADZIEJĘ, ŻE NIE JESTEŚCIE MOCNO NA MNIE ZŁE I MI WYBACZYCIE. ZAWSZE STARAM SIĘ PISAĆ ROZDZIAŁY WTEDY GDY MOGĘ. NIC NIE OBIECUJĘ, ALE MOŻE JUTRO DODAM NOWY ROZDZIAŁ. POZDRAWIAM I CAŁUUJĘ!
+co dostałyście pod choinkę ? -sorrcia, że tak późno pytam, ale nie było okazji.
-Dobra...
-No tak!- powiedziałam troszeczkę zirytowana.
-Dobrze, nic nie mówię -powiedziała podnosząc ręce w znak uniewinnienia
-A co tam u ciebie działo się przez ostatnie dwa dni?
-Nuda, nic ciekawego. Nie miałam z kim wyjść...
-Nie jestem sama na tym świecie... Przecież mogłaś wyjść z Alanem, kumplujecie się i dobrze wiem, że ci się podoba..
-Ale wiesz, że się wstydzę.-przewróciłam oczami, wyciągnęłam telefon i zadzwoniłam do Alana.
*ROZMOWA*
-Hej brachu!
-Hej, jak tam?
-A w porządku, mam jedną wielką prośbę.
-Słucham uważnie...
-Bo Lil chciałaby się z tobą jutro spotkać, a się wstydzi. Co ty na to? -widziałam, że przyjaciółka nie była zadowolona, że załatwiłam to w taki sposób, ale miałam to gdzieś. Zależy mi na ich szczęściu..
-Pewnie!- czułam jak się uśmiecha.
-To odbierz ją jutro ze szkoły. Pa.
-Okeeeej, pa!
*KONIEC ROZMOWY*
Lilia domyśliła się odpowiedzi po moim wyrazie twarzy. Zaczęła skakać po całym pokoju, a ja zaczęłam się śmiać. W sumie nie spodziewałam się takiej reakcji Alana, ale nie ważne, obchodzi mnie tyle by byli szczęśliwi. Po chwili przyjaciółka zaczęła przymierzać wszystkie ubrania aby "idealnie" wyglądać. Jak zwykle nie mogła się zdecydować. Po chwili spojrzałam na zegarek i była już 15, wiedziałam, że muszę coś zrobić, więc pożegnałam się i wyszłam. Szłam w kierunku szpitala. Miałam 30 minut drogi, a jestem umówiona na 16 więc szłam powoli. Od zawsze uwielbiałam spacery, zawsze myślałam o moim życiu, które zawsze było jedną wielką monotonią, nigdy nie miałam powodu by żyć i również nie miałam dla kogo, mam nadzieję, że teraz to się zmieni, jednak nie miałam pewności. Po sekundzie wyjęłam słuchawki, podłączyłam do iphonea. Resztę drogi nie zaprzątałam sobie złymi myślami, wręcz przeciwnie. Planowałam jak ubrać się na jutro, również byłam ciekawa gdzie mnie zabierze mój przyjaciel, do którego "nic nie czuję". Nie wiem kiedy znalazłam się w szpitalu pod gabinetem. Wyjęłam słuchawki, wyłączyłam muzykę i w duszy modliłam się by wszystko poszło zgodnie z planem. Wiedziałam, że mogę żyć krócej, ale będę z tego zadowolona. Gdy kończyłam modlitwę usłyszałam moje nazwisko. Byłam bardzo zdenerwowana. Ręce mi się trzęsły, ale po chwili mój lekarz mnie uspokoił i wszystko wytłumaczył. W ułamku sekundy zaczął mnie badać, później nadeszła najgorsza część, a mianowicie pobieranie krwi, nigdy tego nie lubiłam... Gdy doktor wyjął strzykawkę z igłą odwróciłam głowę w drugą stronę, poczułam lekkie ukucie, a po chwili było już po wszystkim. Pożegnałam się z lekarzem i dowiedziałam się, że wyniki przyjdą w ciągu tygodnia. "Hmm... pozostało mi tylko czekać.."-pomyślałam. Zamówiłam taksówkę i wróciłam do domu. Nikogo nie zastałam, ale zbytnio nie obchodziło mnie to. Poszłam energicznym krokiem do pokoju, a tam zastałam...
________________________________________________________________________
JESZCZE RAZ WAS PRZEPRASZAM! MAM NADZIEJĘ, ŻE NIE JESTEŚCIE MOCNO NA MNIE ZŁE I MI WYBACZYCIE. ZAWSZE STARAM SIĘ PISAĆ ROZDZIAŁY WTEDY GDY MOGĘ. NIC NIE OBIECUJĘ, ALE MOŻE JUTRO DODAM NOWY ROZDZIAŁ. POZDRAWIAM I CAŁUUJĘ!
+co dostałyście pod choinkę ? -sorrcia, że tak późno pytam, ale nie było okazji.
To jest genialne
OdpowiedzUsuńDziękuję, to wiele dla mnie znaczy *.*.
UsuńDodaje kom prawie tydzień po dodaniu rozdziału przez Ciebie....
OdpowiedzUsuńPrzeprazam :(
Cudowny rozdzial
Alan + Lil = <3
xD
Kocham Cie <3<3
Anana
Nic się nie stało, cieszę się, że w ogóle tu zaglądasz ;* Też Cię kocham ;* Całuję Domi :')
Usuń