"Poszłam energicznym krokiem do pokoju a tam zastałam..."
Na moim łóżku siedział ciemnooki, blondyn.
-Co ty tu robisz?! - zapytałam z wielkim zdziwieniem -i jak tutaj wszedłeś?!
-Siedzę na łóżku i czekam na ciebie, a tak po za tym to twoi rodzice mnie tu wpuścili.-powiedział lekko rozbawiony moim wyrazem twarzy.
-Baaardzo śmieszne-powiedziałam sarkastycznie, a po chwili sama się uśmiechnęłam. -Miło mi, że jesteś dla mnie taki opiekuńczy i na każdym kroku mnie pilnujesz. A chciałeś pogadać, czy co? -po chwili się do niego słodko uśmiechnęłam.
-Chciałem spędzić z tobą wieczór, romantycznie. W sumie chciałbym dowiedzieć się więcej o tobie. Wiem dużo, ale mi to nie wystarcza. -uśmiechnęłam się delikatnie.
-Cieszę się, że lubisz moje towarzystwo. Hmmm... To czego chciałbyś się dowiedzieć -zachichotałam cicho i spojrzałam w jego czekoladowe oczy, były naprawdę idealne.
-A więc... Może zagrajmy w pytania?
-Okej, zapowiada się ciekawie. Zaczynaj-rzuciłam szybko
'-Ulubiony kolor? - powiedział, a później myślał nad następnym
-Fiolet
-Jakie masz zainteresowania?
-Kiedyś grałam w tenisa stołowego, a teraz? Sama nie wiem co ze sobą robię
-Co chciałabyś robić w przyszłości?
-Chcę być dawcą. Kiedyś jak będę gotowa, to jestem w stanie nawet oddać moje serce. Nie wiem dlaczego, ale nie lubię swojego życia, wiele razy nie dałam rady i krzywdziłam najbliższych.-na to wspomnienie spuściłam głowę, a po moich policzkach spływały łzy. Gdy Justin to zauważył, delikatnie podniósł moją głowę tak, by nasze oczy się spotkały, po czym otarł moje łzy, było ich więcej i więcej.
-Proszę, nie płacz, nie lubię jak dziewczyny płaczą, a szczególnie te, na których mi zależy. Jeśli chcesz to wyduś z siebie wszystko, ja cię wysłucham i nawet jak będę w stanie to ci pomogę. Nie jesteś dla mnie obojętna. Naprawdę mi na tobie zależy.
-To miło z twojej strony, ale nie chcę cię obciążać. To naprawdę nie jest łatwe, a szczególnie jak wejdziesz w nałóg, tak, popadłam w niego.-znów spuściłam głowę, ale nie na długo. Justin najdelikatniej i najczulej pocałował moje usta, naprawdę tego było mi trzeba, tej bliskości, kogoś kto zawsze mnie wysłucha.
-Proszę powiedz, naprawdę nie chcę byś cierpiała..
-Justin to nie jest taki... -nie udało mi się dokończyć, bo brązowooki musną moje usta.
-Proszę... -powiedział najczulej jak tylko mógł
-Dobrze, ale mi nie przerywaj. Nie obiecuję, że się nie popłaczę, ale ten okres był dla mnie naprawdę trudny, nie mogłam poradzić sobie z żadnym problemem, nikt nie był w stanie. Brakowało mi tej bliskości, osoby, która zawsze mnie zrozumie, odda mi trochę cierpliwości, zainteresowania. Zawsze byłam osobą, która zawsze była tłem, nikt nigdy na mnie nie spojrzał, chyba, że musiał. Po tym doszły problemy w szkole, przyjaźnie, choroby, wycieńczenie i wiele innych. To wszystko po prostu mnie przerosło. Pewnego dnia wzięłam żyletkę, myślałam co się wydarzyło złego... Za każdym razem było coraz mocniej. Wtedy nie czułam bólu, nic mnie nie interesowało, byłam tylko ja, żyletka i myśli samobójcze. Pewnego dnia miałam się zabić, ale powstrzymała mnie moja przyjaciółka, jest naprawdę wspaniałą osobą. -po moich policzkach spływały litry łez, ale opowiadałam dalej, nie patrzyłam mu w oczy, było mi za ciężko, nigdy nie lubiłam o tym rozmawiać, zawsze tłumiłam to w sobie. Po pewnym czasie skończyłam moje wywody i niepewnie spojrzałam na towarzysza.
-Przepraszam... -widziałam jego łzy w oczach, co prawda zdziwiło mnie to, bo nie wiedziałam, że jest taki uczuciowy i myślałam, że nawet się tym nie przejmie, ale jednak...
-Za co? Przecież nic nie zrobiłeś, a teraz? Teraz to jesteś jedyną osobą, która mnie od tego odciąga.
-Roksi! To nie prawda, dopiero teraz zrozumiałem, jak cię raniłem, wiem, że byłem jednym z powodów dla których to robiłaś. Przepraszam z całego serca...
-Nie ważne, było minęło. Żyjmy chwilą. Cieszę się, że jesteś teraz, tu ze mną, cieszę się, że nawet mnie wysłuchałeś...
-Ale raniłem cię wcześniej, to mnie boli najbardziej. Nie wiem jak mogłem być takim chamem jak nawet cię nie znałem, a teraz jesteś naprawdę dla mnie ważna, jesteś po prostu wyjątkowa.
-Dziękuję, ale proszę, skończmy ten temat, bo widzę, że na razie nie mogę do ciebie dotrzeć.
-Eh... Ok... Co dziś robiłaś? - zapytał zaciekawiony
-Naprawdę chcesz wiedzieć? -zapytałam z nutką niepokoju
-Tak.
-Byłam u lekarza, musiałam zrobić wszystkie najpotrzebniejsze badania. Wkrótce dowiesz się o co chodzi, ale na razie nie zaprzątaj sobie tym głowy. -uśmiechnęłam się do niego czule.
-Czemu ty jesteś taka tajemnicza?
-Taką mnie Bóg stworzył.
-Jesteś wspaniała, podobasz mi się taka i naprawdę mi na tobie zależy, ale wiem, że niedługo może mnie zabraknąć i nie wiem jak będę mógł ci pomóc.
-Nie zabraknie, obiecuję -musnęłam jego policzek
-Ile ci jeszcze zostało? -spytałam niepewnie...
_____________________________________________________________________________
Nie wiem czy się to wam podoba :(. Wydaje mi się, że to jest takie nijakie. Jak wam się podoba, to zostawcie po sobie jakiś ślad, bardzo mi na tym zależy, bo nie wiem czy pisać dalej. Całuję Domi ;*
-Chciałem spędzić z tobą wieczór, romantycznie. W sumie chciałbym dowiedzieć się więcej o tobie. Wiem dużo, ale mi to nie wystarcza. -uśmiechnęłam się delikatnie.
-Cieszę się, że lubisz moje towarzystwo. Hmmm... To czego chciałbyś się dowiedzieć -zachichotałam cicho i spojrzałam w jego czekoladowe oczy, były naprawdę idealne.
-A więc... Może zagrajmy w pytania?
-Okej, zapowiada się ciekawie. Zaczynaj-rzuciłam szybko
'-Ulubiony kolor? - powiedział, a później myślał nad następnym
-Fiolet
-Jakie masz zainteresowania?
-Kiedyś grałam w tenisa stołowego, a teraz? Sama nie wiem co ze sobą robię
-Co chciałabyś robić w przyszłości?
-Chcę być dawcą. Kiedyś jak będę gotowa, to jestem w stanie nawet oddać moje serce. Nie wiem dlaczego, ale nie lubię swojego życia, wiele razy nie dałam rady i krzywdziłam najbliższych.-na to wspomnienie spuściłam głowę, a po moich policzkach spływały łzy. Gdy Justin to zauważył, delikatnie podniósł moją głowę tak, by nasze oczy się spotkały, po czym otarł moje łzy, było ich więcej i więcej.
-Proszę, nie płacz, nie lubię jak dziewczyny płaczą, a szczególnie te, na których mi zależy. Jeśli chcesz to wyduś z siebie wszystko, ja cię wysłucham i nawet jak będę w stanie to ci pomogę. Nie jesteś dla mnie obojętna. Naprawdę mi na tobie zależy.
-To miło z twojej strony, ale nie chcę cię obciążać. To naprawdę nie jest łatwe, a szczególnie jak wejdziesz w nałóg, tak, popadłam w niego.-znów spuściłam głowę, ale nie na długo. Justin najdelikatniej i najczulej pocałował moje usta, naprawdę tego było mi trzeba, tej bliskości, kogoś kto zawsze mnie wysłucha.
-Proszę powiedz, naprawdę nie chcę byś cierpiała..
-Justin to nie jest taki... -nie udało mi się dokończyć, bo brązowooki musną moje usta.
-Proszę... -powiedział najczulej jak tylko mógł
-Dobrze, ale mi nie przerywaj. Nie obiecuję, że się nie popłaczę, ale ten okres był dla mnie naprawdę trudny, nie mogłam poradzić sobie z żadnym problemem, nikt nie był w stanie. Brakowało mi tej bliskości, osoby, która zawsze mnie zrozumie, odda mi trochę cierpliwości, zainteresowania. Zawsze byłam osobą, która zawsze była tłem, nikt nigdy na mnie nie spojrzał, chyba, że musiał. Po tym doszły problemy w szkole, przyjaźnie, choroby, wycieńczenie i wiele innych. To wszystko po prostu mnie przerosło. Pewnego dnia wzięłam żyletkę, myślałam co się wydarzyło złego... Za każdym razem było coraz mocniej. Wtedy nie czułam bólu, nic mnie nie interesowało, byłam tylko ja, żyletka i myśli samobójcze. Pewnego dnia miałam się zabić, ale powstrzymała mnie moja przyjaciółka, jest naprawdę wspaniałą osobą. -po moich policzkach spływały litry łez, ale opowiadałam dalej, nie patrzyłam mu w oczy, było mi za ciężko, nigdy nie lubiłam o tym rozmawiać, zawsze tłumiłam to w sobie. Po pewnym czasie skończyłam moje wywody i niepewnie spojrzałam na towarzysza.
-Przepraszam... -widziałam jego łzy w oczach, co prawda zdziwiło mnie to, bo nie wiedziałam, że jest taki uczuciowy i myślałam, że nawet się tym nie przejmie, ale jednak...
-Za co? Przecież nic nie zrobiłeś, a teraz? Teraz to jesteś jedyną osobą, która mnie od tego odciąga.
-Roksi! To nie prawda, dopiero teraz zrozumiałem, jak cię raniłem, wiem, że byłem jednym z powodów dla których to robiłaś. Przepraszam z całego serca...
-Nie ważne, było minęło. Żyjmy chwilą. Cieszę się, że jesteś teraz, tu ze mną, cieszę się, że nawet mnie wysłuchałeś...
-Ale raniłem cię wcześniej, to mnie boli najbardziej. Nie wiem jak mogłem być takim chamem jak nawet cię nie znałem, a teraz jesteś naprawdę dla mnie ważna, jesteś po prostu wyjątkowa.
-Dziękuję, ale proszę, skończmy ten temat, bo widzę, że na razie nie mogę do ciebie dotrzeć.
-Eh... Ok... Co dziś robiłaś? - zapytał zaciekawiony
-Naprawdę chcesz wiedzieć? -zapytałam z nutką niepokoju
-Tak.
-Byłam u lekarza, musiałam zrobić wszystkie najpotrzebniejsze badania. Wkrótce dowiesz się o co chodzi, ale na razie nie zaprzątaj sobie tym głowy. -uśmiechnęłam się do niego czule.
-Czemu ty jesteś taka tajemnicza?
-Taką mnie Bóg stworzył.
-Jesteś wspaniała, podobasz mi się taka i naprawdę mi na tobie zależy, ale wiem, że niedługo może mnie zabraknąć i nie wiem jak będę mógł ci pomóc.
-Nie zabraknie, obiecuję -musnęłam jego policzek
-Ile ci jeszcze zostało? -spytałam niepewnie...
_____________________________________________________________________________
Nie wiem czy się to wam podoba :(. Wydaje mi się, że to jest takie nijakie. Jak wam się podoba, to zostawcie po sobie jakiś ślad, bardzo mi na tym zależy, bo nie wiem czy pisać dalej. Całuję Domi ;*
oooo mamo jak uroczo :')
OdpowiedzUsuńnie mogę się doczekać jak Justin się dowie o planach Roksany :D
czekam na nn
Domyślasz sie o co chodzi?
UsuńDZIĘKUJĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘ TAK W OGOLE <3333333333333333333333
UsuńO matko boskieee
OdpowiedzUsuńDZIĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘEEEEKUJĘ <3
UsuńCudowne to jest <3
OdpowiedzUsuń