-Spokojnie Skarbku. Też Cię kocham, będę. Do zobaczenia... "niedługo" pomyślał przytulił mocniej się do niej. Pocałował ją czule w czubek głowy i uśmiechnął się pocieszająco...
Wsiadłam do samochodu. Popatrzyłam jeszcze w stronę ukochanego, a w oku od razu zakręciła się łza. Wiem, że strasznie będę tęskniła. Muszę uwolnić moją głowę od tych myśli. Teraz musi być już tylko lepiej. Nie, nie oszukujmy się, nigdy nie będzie dobrze. Ostatnie dni były prawie udane. Uh.. Tak, prawie. Miałam przy sobie Justina. Jest całym moim światem, sercem... ale brakuje mi jednej osoby. Na początku byłam tak jakby zła na Boga, że mi ich zabrał, ale później dotarło do mnie, że nie mogę być samolubna. Oni tu na ziemi strasznie cierpieli. Pamiętam jak przyszłam do babci, w tedy, gdy już powoli jej nie było... To było straszne. Tak, wtedy też byłam samolubna... Widziałam podłączoną ją do jakiegoś urządzenia, bo ni mogła już sama oddychać. Wszędzie rurki, kabelki... Jeszcze nie mogła mówić... Sepleniła... Cały czas spała... Nieruchomo... Śniła jej się własna matka... Otwierała oczy na zaledwie 5 sekund i znów zasypiała... Ja nie siedziałam wtedy z nią... Płakałam i wychodziłam.. Nigdy sobie tego nie wybaczę... Ostatnie chwilę spędziłam bez niej. Wiedziałam, że pomimo jej stanu, ona wyzdrowieje... Niestety nie stało się to.. Zmarła.. A łzy dalej kręcą mi się w oku gdy tylko przypomnę sobie ten straszny widok. Jest to straszne. Lecz w głowie nie widzę jej tylko takiej. Pamiętam ją też uśmiechniętą i wzruszoną jak mówiłam jej wierszyk na dzień babci.
~*~
Wyjrzałam przez okno i zobaczyłam piękny widok. W oczy rzucał się ogromny oszklony budynek, przed nim mały staw, nad nim mały mostek, a obok drewniane ławki, dookoła było mnóstwo różnorodnych kwiatów, całą tą kompozycję oświecało słońce. Spodobało mi się tu. Po chwili samochód staną, a kierowca otworzył mi drzwi.
-Witamy w sanatorium panno Roksano- kiwnęłam głową i się uśmiechnęłam. Kierowca był w średnim wieku.
-Jak pan to robi?
-Co takiego?
-Cały czas jest pan uśmiechnięty...-zmarszczyłam czoło.
-Może się przejdziemy?-kiwnęłam głową i ruszyliśmy po równej ścieżce. Szliśmy w zadumieniu przez długi czas.
-A więc?..-zagadnęłam.
-Jesteś niecierpliwa-zaśmiał się lekko.
-Owszem, Chciałabym poznać pana idealny przepis na życie.
-To tutaj.-rozejrzałam się dookoła, a widok był po prostu nieziemski. Byliśmy w pięknym ogrodzie. Było tu piękne spokojne jezioro, a nieopodal jedna, samotna ławka, przy której rozpoczynały się piękne rzędy róż. Każda z nich była tak pięknie wyeksponowana przez promienie słońca. Zabrakło mi słów... Popatrzyłam na kierowce z wielkim uśmiechem.
-Tak wiem.-uśmiechną się
-Co dalej?
-Usiądźmy- powoli ruszyliśmy w stronę ławki.-Swoje szczęście poznałem własnie tutaj. Na początku pracowałem w sanatorium jako boy*, miałem 20 lat. Często przyglądałem się ludziom. Gdy pojawiła się ona, zwariowałem. Miała długie blond loki i kwiaciastą suknię. Za ten uśmiech byłem w stanie oddać własne życie. Obserwowałem ją każdego dnia. Codziennie wychodziła o tej samej porze, byłem zaintrygowany, więc postanowiłem ją śledzić. Przychodziła właśnie tutaj, siadała na tą ławkę i przesiadywała godzinami. Przychodziłem za nią każdego dnia. Tak, wiem to banalne ale byłem młody...-zaśmiał się- Któregoś dnia postanowiłem się odważyć i do niej podejść. Była wystraszona i zaczęła krzyczeć-z jego gardła wydobył się gardłowy śmiech-Nie wiedziałem co mam powiedzieć, byłem zakłopotany. Przez długi czas nie przychodziłem już za nią. Nie wiedziałem co mam robić. Ta kobieta zawładnęła moim sercem i rozumem. Pewnego dnia, zupełnie zamyślony szedłem przed siebie. Myślałem o tym co się ze mną dzieje. Moje nogi przyprowadziły mnie tutaj. Dopiero wtedy zacząłem się rozglądać i byłem oczarowany. Ten widok ujął moje serce.-Po co tu przyszedłeś?-usłyszałem zaskoczony.-Umm... sam nie wiem...-powiedziałem zakłopotany drapiąc się po karku.-Mam na imię Drake.-wyciągnąłem dłoń w jej stronę.-Blanca- ująłem lekko jej drobną dłoń i ucałowałem. Później usiedliśmy na tej ławce i rozmawialiśmy. Spotykaliśmy się tu każdego dnia. Do głowy przychodziły nam co raz to bardziej zwariowane pomysły. I tak minęło lato, a ona musiała wyjechać, byłem załamany, nie wiedziałem co mam zrobić...Moje serce rozbiło się na miliony kawałków. Przyszedłem tutaj i błagałem ją by została, nie mogła. Wyjechała, a ja nie mogłem znaleźć dla siebie miejsca, nic mi nie wychodziło. Rzuciłem wszystko i pojechałem do niej. Starałem się, chodziłem po różnych urzędach, spałem na ulicach, ale nie traciłem nadziei, Któregoś dnia zobaczyłem ją, szła ulicą z szerokim uśmiechem.-Blanca!-krzyknąłem, obejrzała się i zobaczyła mnie biegnącego w jej stronę, była naprawdę zaskoczona.-Co ty tu robisz?-powiedziała cicho.-Przyjechałem do ciebie. Nie mogłem się na niczym skupić, nic mi nie wycho...-uciszyła mnie pocałunkiem-Cieszę się, że jesteś!... I po tamtym wydarzeniu zamieszkałem tam. Jej rodzice przyjęli mnie bardzo ciepło, ogólnie okazało się, że jej rodzice byli przyjaciółmi mojej rodziny, pozwolili mi mieszkać u nich, jej ojciec zatrudnił mnie w swojej firmie hutniczej. Wszystko było idealne, ale nie na długo...-powiedział ściszonym głosem-po roku okazało się, że ma białaczkę i nic nie da się już zrobić, zawsze mi powtarzała, że mogę być smutny jak się pożegnamy... Była wspaniała i tęsknię za nią...
-Tak mi przykro.... Dlaczego mi pan to powiedział?-zapytałam ciekawa.
-Mów mi Drake.-uśmiechną się szczerze- Wiem, że coś cię trapi, nie wiem co bo nie znam twojej historii, ale tym skrótem z mojego życia chcę ci przekazać, że w naszym życiu nie ma czasu na smutek. Ja straciłem osobę, która była światłem w moim ponurym życiu. Ona nauczyła mnie patrzeć na ten świat przez różowe okulary. Gdy ona odeszła przypomniały mi się jej słowa ,, Ból czyni cię silnym. Strata czyni cię potężnym". Było mi naprawdę ciężko, ale wiedziałem, że ona byłaby naprawdę zła gdybym był smutny, ponieważ nigdy się nie pożegnaliśmy.
____________________________________
BAM BAM BAM!
Mała niespodzianka po takim czasie :)
Mam nadzieje, że ktoś tu jeszcze zagląda :)
See you soon :*
-Jak pan to robi?
-Co takiego?
-Cały czas jest pan uśmiechnięty...-zmarszczyłam czoło.
-Może się przejdziemy?-kiwnęłam głową i ruszyliśmy po równej ścieżce. Szliśmy w zadumieniu przez długi czas.
-A więc?..-zagadnęłam.
-Jesteś niecierpliwa-zaśmiał się lekko.
-Owszem, Chciałabym poznać pana idealny przepis na życie.
-To tutaj.-rozejrzałam się dookoła, a widok był po prostu nieziemski. Byliśmy w pięknym ogrodzie. Było tu piękne spokojne jezioro, a nieopodal jedna, samotna ławka, przy której rozpoczynały się piękne rzędy róż. Każda z nich była tak pięknie wyeksponowana przez promienie słońca. Zabrakło mi słów... Popatrzyłam na kierowce z wielkim uśmiechem.
-Tak wiem.-uśmiechną się
-Co dalej?
-Usiądźmy- powoli ruszyliśmy w stronę ławki.-Swoje szczęście poznałem własnie tutaj. Na początku pracowałem w sanatorium jako boy*, miałem 20 lat. Często przyglądałem się ludziom. Gdy pojawiła się ona, zwariowałem. Miała długie blond loki i kwiaciastą suknię. Za ten uśmiech byłem w stanie oddać własne życie. Obserwowałem ją każdego dnia. Codziennie wychodziła o tej samej porze, byłem zaintrygowany, więc postanowiłem ją śledzić. Przychodziła właśnie tutaj, siadała na tą ławkę i przesiadywała godzinami. Przychodziłem za nią każdego dnia. Tak, wiem to banalne ale byłem młody...-zaśmiał się- Któregoś dnia postanowiłem się odważyć i do niej podejść. Była wystraszona i zaczęła krzyczeć-z jego gardła wydobył się gardłowy śmiech-Nie wiedziałem co mam powiedzieć, byłem zakłopotany. Przez długi czas nie przychodziłem już za nią. Nie wiedziałem co mam robić. Ta kobieta zawładnęła moim sercem i rozumem. Pewnego dnia, zupełnie zamyślony szedłem przed siebie. Myślałem o tym co się ze mną dzieje. Moje nogi przyprowadziły mnie tutaj. Dopiero wtedy zacząłem się rozglądać i byłem oczarowany. Ten widok ujął moje serce.-Po co tu przyszedłeś?-usłyszałem zaskoczony.-Umm... sam nie wiem...-powiedziałem zakłopotany drapiąc się po karku.-Mam na imię Drake.-wyciągnąłem dłoń w jej stronę.-Blanca- ująłem lekko jej drobną dłoń i ucałowałem. Później usiedliśmy na tej ławce i rozmawialiśmy. Spotykaliśmy się tu każdego dnia. Do głowy przychodziły nam co raz to bardziej zwariowane pomysły. I tak minęło lato, a ona musiała wyjechać, byłem załamany, nie wiedziałem co mam zrobić...Moje serce rozbiło się na miliony kawałków. Przyszedłem tutaj i błagałem ją by została, nie mogła. Wyjechała, a ja nie mogłem znaleźć dla siebie miejsca, nic mi nie wychodziło. Rzuciłem wszystko i pojechałem do niej. Starałem się, chodziłem po różnych urzędach, spałem na ulicach, ale nie traciłem nadziei, Któregoś dnia zobaczyłem ją, szła ulicą z szerokim uśmiechem.-Blanca!-krzyknąłem, obejrzała się i zobaczyła mnie biegnącego w jej stronę, była naprawdę zaskoczona.-Co ty tu robisz?-powiedziała cicho.-Przyjechałem do ciebie. Nie mogłem się na niczym skupić, nic mi nie wycho...-uciszyła mnie pocałunkiem-Cieszę się, że jesteś!... I po tamtym wydarzeniu zamieszkałem tam. Jej rodzice przyjęli mnie bardzo ciepło, ogólnie okazało się, że jej rodzice byli przyjaciółmi mojej rodziny, pozwolili mi mieszkać u nich, jej ojciec zatrudnił mnie w swojej firmie hutniczej. Wszystko było idealne, ale nie na długo...-powiedział ściszonym głosem-po roku okazało się, że ma białaczkę i nic nie da się już zrobić, zawsze mi powtarzała, że mogę być smutny jak się pożegnamy... Była wspaniała i tęsknię za nią...
-Tak mi przykro.... Dlaczego mi pan to powiedział?-zapytałam ciekawa.
-Mów mi Drake.-uśmiechną się szczerze- Wiem, że coś cię trapi, nie wiem co bo nie znam twojej historii, ale tym skrótem z mojego życia chcę ci przekazać, że w naszym życiu nie ma czasu na smutek. Ja straciłem osobę, która była światłem w moim ponurym życiu. Ona nauczyła mnie patrzeć na ten świat przez różowe okulary. Gdy ona odeszła przypomniały mi się jej słowa ,, Ból czyni cię silnym. Strata czyni cię potężnym". Było mi naprawdę ciężko, ale wiedziałem, że ona byłaby naprawdę zła gdybym był smutny, ponieważ nigdy się nie pożegnaliśmy.
____________________________________
BAM BAM BAM!
Mała niespodzianka po takim czasie :)
Mam nadzieje, że ktoś tu jeszcze zagląda :)
See you soon :*
Kocham *-* ja chcę więcej <3 weny życzę ^^
OdpowiedzUsuń