środa, 9 kwietnia 2014

Rozdział 15

"...Justin..."

... Nie opuścisz mnie, prawda?-starałam się uniknąć jego wzroku jak tylko mogłam. Strasznie bałam się odpowiedzi. Kochałam go. Przez cały czas go kochałam, ale oszukiwałam siebie samą. Krzywdził mnie, ale nie obchodziło mnie to. Wiedziałam, że go podpuszczali. Wiem, że jestem brzydka, jeszcze z aparatem i okularami.
-Nigdy.-wyrwał mnie z zamyśleń. Po chwili do mnie dotarło, co powiedział. W moich oczach pojawiły się łzy. Przytuliłam go delikatnie. Wiedziałam, że nie jest do końca silny. Któż by był po tylu operacjach.
-Dziękuję...-szepnął mi we włosy. Po chwili poczułam jak na moje ramię skapnęły 2 samotne słone łzy. Przytuliłam go mocniej, ale nadal ostrożnie. 

***

Dni mijały w mgnieniu oka. Codziennie widywaliśmy się w parku. Rozmawialiśmy, śmialiśmy się i wygłupialiśmy. Nie było czasu na nudę. w tym czasie strasznie się do siebie zbliżyliśmy. Bałam się przyszłości. Teraz starałam się o tym nie myśleć tylko cieszyć się teraźniejszością. Z moim i Justina zdrowiem było już w porządku. Ogromnymi krokami zbliżał się wypis. Ja będę musiała wyjechać za granicę do odpowiedniego sanatorium. Czyli czeka nas wielka rozłąka. Wierzę, że ją wytrzymamy. Musimy. Chcę aby to Justin okazał się tym jedynym. Niestety nic nie jest pewne, bo mój ukochany ma nadal osłonkę "Bad boy'a".

***

-Dzień dobry -odparł znienawidzony przeze mnie lekarz
-Witam.- uśmiechnęliśmy się krzywo, za to pan Wilson. Cały czas to robił. Bałam się go. To śmieszne, ale dla mnie był oschłym egoistą, a do Justina był miły i ciągle obdarzał go perlistym uśmiechem.

-Jest pan gejem?-powiedział prosto z mostu Justin, zbił mnie z tropu.
-Tak-westchnął- aż  tak po mnie widać?
-Trochę tak. Uśmiecha się pan do mnie cały czas, jest pan dziwnie miły i aż za bardzo sympatyczny. 
-Przepraszam-powiedział zakłopotany.
-Nic się nie stało, tylko chcę aby pan wiedział, że jestem w stu procentach hetero seksualny, a moja ukochana stoi po mojej lewej stronie.-spojrzał na mnie, a na mojej twarzy zagościł ogromny rumieniec.

***
Dzisiaj dostaliśmy wypis. Niedługo będziemy wychodzili stąd. Z jednej strony bardzo się cieszę, a z drugiej jestem strasznie smutna. To dzisiaj, dzisiaj zacznie się rozłąka na 2 miesiące. o 14.20 przyjeżdża po mnie samochód. Obecnie jest 11.55. Zostało nam mało czasu. Tak, wiem strasznie to przeżywam.

-Co się dzieje?-podszedł do mnie i czule przytulił
-Justin, to już niedługo...
-Kochanie, nie przejmuj się tym. Ten czas szybko minie.
-Justin to całe 2 miesiące, ja nie wytrzymam tak długo-mruknęłam z nie zadowoleniem.
-Nie smuć się. To naprawdę nie będzie trwało długo.
-Jus, co już kombinujesz ?
-Nic skarbie, nic takiego czego później będziesz żałowała.
-Czyli się teraz nie dowiem prawda?
-Nie-przysunął się bliżej mnie i musnął moje usta.

Moich rodziców i brata nie widziałam już od 2 miesięcy. Może gdzieś wyjechali. Nie wiem. Tu nie dostawałam żadnych informacji o nich. Trochę się boję, w sumie sama nie wiem co myśleć. Nie mięli nigdy wrogów, byliśmy normalną, bezproblemową rodziną. Nie dopuszczałam się żadnych negatywnych myśli. Zawsze byłam optymistką. Nikt nie wie, że w tak drobnym ciele istnieje tyle problemów. Codziennie zakładam na siebie maskę. Nikt nie jest w stanie odczytać moich uczuć. uważam, że jestem strasznie skomplikowana. Jestem strasznie wrażliwa. Strasznie wczuwam się w nowe znajomości i stałe przyjaźnie. Strasznie boję się odrzucenia. Nie raz w życiu byłam wyśmiewana, samotna. Myślałam, że nigdy się już nie zakocham, ale pojawił się Justin. Nie wiedziałam co do niego czuję. W jego oczach widzę to czego nie widzę w żadnych innych. Jego oczy to są mają w sobie takie prawdziwe iskierki. Potrafiłam o nich myśleć całymi dniami, śnić. Co prawda zranił mnie, ale potrafię mu wybaczyć, tu teraz.

***

Pod oknem zauważyła czarnego SUV'a, w jej oku zakręciła się samotna łza. Podeszła do Justina i wtuliła się w jego ciepłą klatkę piersiową.

-Muszę już iść. Kocham Cię, dzwoń.
-Spokojnie Skarbku. Też Cię kocham, będę. Do zobaczenia... "niedługo" pomyślał przytulił mocniej się do niej. Pocałował ją czule w czubek głowy i uśmiechnął się pocieszająco...


_________________________________________________________________________

PRZEPRASZAM, NIE BYŁO MNIE I NIE MIAŁAM JAK NAPISAĆ. 

SMUTNO, MAM NADZIEJĘ, ŻE MNIE NIE ZOSTAWICIE. KOCHAM WAS <3

INFORMUJĘ